Snæfellsjökull (1446m) |
(1446m). To w kraterze tego wulkanu Juliusz Verne umieścił wejście do wnętrza Ziemi :-)
Po noclegu na kempingu w Olafsvik (64.889410, -23.687882) zachęcone piękną pogodą postanawiamy spróbować zdobyć pokryty lodowcem wulkan Snæfellsjökull. Uczucia mamy mieszane, bo w przewodniku czytamy, że wycieczki na szczyt i lodowiec organizowane są przez biura, a idąc indywidualnie trzeba uważać na śmiertelnie niebezpieczne szczeliny i często fatalną pogodę, która nie sprzyja wędrówce.
Na malowniczej drodze 570 |
Na wulkan zamierzamy wejść najłatwiejszym szlakiem od przełęczy Jökulhals, do której trzeba dojechać drogą 570 (tylko dla 4x4). Zastanawiałyśmy się, jak dacia duster sobie poradzi, ale dała radę :-)
Droga 570 - na haoryzoncie wulkan Snæfellsjökull |
Droga 570 łączy miejscowości Olafsvik i Arnarstapi znajdujące się po dwóch stronach półwyspu Snæfellsnes.
Na przełęczy Jökulhals |
Na pustej przełęczy Jökulhals zostawiamy samochód i z małym lękiem - jak to będzie - zaczynamy podejście na szczyt.
Pogoda jest rewelacyjna - mamy naprawdę szczęście, bo zwykle panują tu fatalne warunki pogodowe.
W pewnym momencie dochodzimy do miejsca, gdzie widoczne są szczeliny w lodowcu i robi nam się gorąco... Omijamy je szerokim łukiem licząc, że żadna niewidoczna szczelina nie znajdzie się na naszej drodze...
Na szczycie wulkanu nie zabawiamy zbyt długo. Niepewny teren i bliskość szczelin sprawia, że nie czujemy się super komfortowo.
Dojście na szczyt zajmuje nam 2:20 h, a całość trasy 3:30 h.
Na zdjęciu poniżej panorama ze szczytu z widokiem na wschodnią część półwyspu
W drodze powrotnej stosujemy technikę przetestowaną na tatrzańskich szlakach czyli - dupozjazdy :-)
Na przełęczy pod wulkanem |
Na przełęczy ściągamy
zupełnie przemoczone buty i samochodem zjeżdżamy na południowe wybrzeże półwyspu.
Londrangar |
Odwiedzamy osady Arnarstapi i Hellnar, a przede wszystkim wędrujemy wzdłuż wybrzeża, które zachwyca nas
różnorodnymi formacjami skalnymi.
Gatklettur |
Arnarstapi będzie nam się kojarzyło z mostami skalnymi i obserwacją ptactwa wodnego, które szczególnie upodobało sobie ten fragment wybrzeża.
Ptaszki, głównie mewy i rybitwy, rządzą w Arnarstapi i atakują zawzięcie turystów, którzy nieświadomie podchodzą do gniazd.
Co dziwne atakują osoby (w tym nas) idące asfaltową ścieżką - tak na wszelki wypadek odganiają intruzów ;-)
Niecałe 5 km od Arnarstapi znajduje się wąwóz Raudfeldsgja, który wcina się w górę Botnsfjall. Dnem wąwozu płynie rzeczka, ale idąc po kamieniach i trochę wspinając się po ścianach kanionu można nieco w niego się zagłębić (z dużą szansą zmoczenia butów...)
GPS parkingu przy wąwozie 64.797061, -23.636197.
Góra z kanionem Raudfeldsgja |
Opuszczając ten piękny półwysep widzimy jeszcze krater wulkanu Eldborg, na który można się wspiąć, ale nam zabrakło już czasu.
Dziś nocleg na kempingu Varmaland, na którym wyjątkowo pięknie zachodziło słońce :-) (GPS kempingu 64.690954, -21.592800)
strasznie bym chciała kiedyś pojechać na Islandię! :)
OdpowiedzUsuńMarzenia się spełniają :-) A Islandia jest przepiękna!!!
OdpowiedzUsuń