Senja

Senja
Husfjellet - Senja - Norwegia

Szkocja 2014- część III

Po całym dniu wypełnionym zwiedzaniem, jedziemy w kierunku Edynburga w poszukiwaniu noclegu. Docieramy do bliżej nam nie znanego, nawet z nazwy kempingu. Ładny widok i przystępna cena decydują o przenocowaniu.

Dzień 13
 
Poranne karmienie :)


Zaczynamy kolejny dzień od szybkiego śniadania, 
zwijamy nasz poliestrowy domek i w drogę!
Około godzina dzieli nas od głównej atrakcji dnia - zamku w Edynburgu 

Brama główna zamku w Edynburgu


Zamek jest dość mocno oblegany przez turystów, więc aby mieć komfort zwiedzania stawiamy się przed wejściem praktycznie o godzinie otwarcia.




 


Na początku pędzimy do miejsca, gdzie można zobaczyć klejnoty koronne oraz Kamień Przeznaczenia, który służył Szkotom przez stulecia jako tron podczas koronacji władców. 
Już po godzinie kolejka do zobaczenia tych atrakcji zrobiła się naprawdę spora... Patrz zdjęcie obok... 
Nam udało się uniknąć kolejki ;-)

Coś jak zbrojownia...


Widok z zamku Edynburskiego na Calton Hill

Niewielka część Królewskiej Mili




Widok na główną ulice Edynburga z wzgórza Calton Hill.

Piękny i powszechnie znany widok na zamek i stare miasto z perspektywy Calton Hill  .

KATEDRA ROSSLYN

 Rosslyn to niewielka miejscowość położona około 15 km od Edynburga. Tym co przyciąga tu wielu turystów z całego kraju jest owiana wieloma legendami i mitami średniowieczna gotycka kaplica. Rosslyn rozsławiona została dzięki powieści sensacyjnej Dana Browna pt. Kod Leonarda da Vinci.
Niestety pełny autokar turystów czekający w kolejce oraz wysoka cena zniechęciły nas do bliższego zapoznania się z zabytkiem... czego troszkę żałujemy. Poniżej kilka zdjęć zza płotu :)






TANTALLON CASTLE

 Zamek Tantallon jest jednym z największych, a przy tym i najbardziej niezwykłych z wszystkich twierdz Szkocji. Zamek zwiedzaliśmy w dosyć gęstej mgle, która momentami ustępowała, pozwalając na jej podziwianie. Nie było nam jednak dane zobaczyć pobliskiej wyspy nadającej temu miejscu dodatkowego klimatu. Czując mały niedosyt... ale także zadowolenie z udanego zdjęcia w podskoku:) ruszamy w dalszą podróż szukając miejsca na nocleg.

 
 


 




Po znalezieniu miejsca noclegowego (ale o tym za chwile) docieramy na pobliską plażę by spełnić nasze małe marzenie o kąpieli w Szkocji.
Morze północne przywitało bardzo ciepłą i krystalicznie czysta wodą:) żarcik....o ile woda była w miarę czysta, to do temperatury musieliśmy się chwile przyzwyczaić. Rodowici szkoci kończący pływanie maszerowali w piankach pływackich, wiec temperatura musiała być nie za wysoka. Kąpiel nie należała do zbyt długich ale radość  jaka przyniosła - bezcenna.



Jak ciepło:) tylko woda jakby zimna...












Szybki powrót na brzeg.

Pole namiotowe w Coldingham. Położone około 6-7 km od morza.
Patrząc na nieco podniszczałą infrastrukturę  najlepsze lata ma już za sobą. Jednak samo miejsce przypadło nam do gustu. Zachód słońca w pełni rekompensuje nam ślimaki na ścianach pod prysznicem i nieco wysoką cenę :)




Dzień 14

Hume Castle

Pierwszą atrakcją dnia jest Hume Castle pochodzący z XIII wieku zamek. Położony w bardzo ładnej okolicy z widokiem na nieliczne osady ludzkie i pastwiska. Wejście  jest całkowicie darmowe. Samo zwiedzanie w naszym przypadku można zaliczyć do expresowych.  Wszystko za sprawa krwiożerczych muszek, które atakowały bez opamiętania:) uniemożliwiając zrobienie zdjęć oraz dokładniejsze zapoznania się z obiektem. Twierdze opuszczamy szybkim krokiem, a pod koniec biegiem.

Sam nie wiem jak podpisać to zdjęcie...


poranna gimnastyka..

 Kelso Abbey
 
Kolejnym miasteczkiem do jakiego docieramy jest Kelso. Założone zostało jako osada w XII wieku. W jego centrum przy jednej z głównych ulic znajduje się  Kelso Abbey. Dziś po tej niegdyś imponującej świątyni pozostały jedynie malownicze ruiny. Dodatkową atrakcją na jaką natrafiamy, są przygotowania do ceremonii ślubnej odbywającej się w ruinach opactwa. Jest to też kolejne miejsce, w którym słyszymy narodowy instrument szkocki - dudy. Wszyscy wsłuchujemy się w dźwięki tego niespotykanego w Posce instrumentu. Zwiedzanie w jego akompaniamencie to czysta przyjemność..




















Smailholm Tower

Urokliwa wieża mieszkalno-obronna pochodząca z połowy XV wieku. Położona ok 10 km od Kelso. Miejsce w jakim jest usytuowana zrobiło na nas większe wrażenie, niż samo wnętrze wieży. Pewnie z tego powodu nie staliśmy w kolejce do kasy. Na szczycie znajduje się mały taras widokowy, z którego mamy podgląd na najbliższą okolice. Miejsce godne polecenia  szczególnie przy dobrej pogodzie, no chyba że ktoś lubi mroczne  klimaty.




Dryburgh Abbey 
Około 10 km dzieliło nas miedzy Smailholm Tower a Dryburgh Abbey. Opactwo numer dwa, dzisiejszego dnia. Pogoda wymarzona, ciepło, słonecznie i oczywiście nie mogło zabraknąć ceremonii ślubnej. Tym razem ślub na wypasie. Przygotowany poczęstunek w formie szwedzkiego stołu ze szkockimi daniami. Chciało by się napisać, że też tam byliśmy, miód i wino piliśmy... ale niestety nawet małym pasztecikiem nie zostaliśmy poczęstowani :) Myśle że jest to jedno z ładniejszych opactw jakie mieliśmy okazje zobaczyć.





Merlose Abbey

Opactwo Melrose to wielkie, zachwycające ruiny z bogato zdobionymi muram. Są to jedne znajpopularniejszych ruiny w Szkocji. Opactwo jest uznawane za miejsce pochówku serca Roberta Bruce’a, który w czasie swojego życia znacznie przysłużył się temu miejscu. "Szlachetne serce nie może zaznać spokoju bez wolności " taki napis widnieje na kamieniu pod którym pochowane jest jego serce. Tradycyjne natrafiamy na ślub, po raz kolejny dźwięki wydobywane z dudy umilają nam zwiedzanie.




 



Jedburgh Abbey


Opactwo w Jedburghu położone w Dumfries i Galloway stanowi dowód trudnych historycznych relacji pomiędzy Szkocją i Anglią. Dzisiaj możemy podziwiać tylko część dawnej świetności kościoła, ale i tak miejsce warte jest odwiedzenia.






Dzień 15
Kemping u "Babci" bo tak go nazwaliśmy, to tak naprawdę kawałek pola zaadoptowany na kemping. W pobliskiej szopie znajdowały się łazienki o przyzwoitym standardzie niestety, prysznice na żetony. Miejsce raczej tranzytowe, w najbliższej okolicy nie ma nic oprócz natury:) co nas bardzo cieszy.
Po wieczornej małej imprezie, przywitał nas słoneczny i ciepły poranek, szybkie śniadanie i ruszamy  w drogę powrotną. Kierunek - Anglia do przejechania mamy około 700 km, a po drodze do zobaczenia Mur Hadriana.



 Mur Hadriana
Druga po Murze Chińskim konstrukcja widziana z kosmosu:) a tak serio to sięga do pasa i nie mogliśmy go znaleźć pośród traw. Do dzisiaj nie jesteśmy pewni na 100 %, czy to ten murek.
Widoki na okolice i ostatnie już zdjęcie z wyskoku dopełniają szczęścia. 
Z lekkim uczuciem melancholii żegnamy się ze Szkocją - dzisiejszy nocleg mamy już zaplanowany w Anglii.




Kemping z gospodarstwem ekologicznym w tle.
Trafiamy na tą farmę poprzez prawie niezauważalny znak na przydrożnym płocie. Kamping raczej kameralny, oprócz naszego namiotu jest jeszcze jeden kamper. 
Towarzystwa jednak nam nie brakuje w końcu mamy za płotem: kozy, barany,świnki, kaczki ,króliki, indyki... Kolejnym miłym zaskoczeniem jest cena- 12 funtów (za 4 osoby, namiot i samochód), to najniższa cena za nocleg w ciągu całego wyjazdu!



Dzień 16
Ostatnie składanie namiotu na tym wyjeździe staje się faktem. Dobrze przespana noc, przy porannym akompaniamencie znajomych zza płotu: kóz, baranów, indyków i innych małych porannych potworów:) nastawia nas pozytywnie na powrót.


Anglia 
W drodze powrotnej mamy zaplanowaną jeszcze jedna atrakcję -
Seven Sisters. Siedem Sióstr, to grupa kredowych klifów w hrabstwie East Sussex nad Kanałem La Manche.
Najwyższy z nich 
Beachy Head wznosi się na wysokość 162 m.n.p.m. 

Klify ulegają ciągłej erupcji, czego byliśmy światkami, kiedy tuż obok nas spory kawałem wpadł do morza...




Szybki obiad w krzakach w drodze do Dover.

Na promie z Dover do Dunkierki.

Dziękujemy za uwagę poświęcona naszym relacjom. Mamy nadzieje, że przyczynimy się do częstszego odwiedzania Szkocji i jej zakamarków. Najbardziej niezwykłego kraju, w jakim przyszło nam - jak do tej pory - podróżować. Zwolennicy dzikiej natury oraz ruin zamków z pewnością nie będą zawiedzeni...


Przedstawienie postaci :) od prawej:
Monia, Doris, Domini i Konrad

2 komentarze :

  1. A w Szkocji kotów nie spotkaliście? Szkoda. Prawdopodobnie szkockie koty mają uszy załamane lekko do przodu i tym samym zdziwiony wyraz pyszczka. Rasa ta nazywa się szkocki zwisłouchy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety kotków zwisłouchych nie spotkaliśmy... Będziemy musieli się wybrać jeszcze raz do
    Szkocji w poszukiwaniu takich sierściuszków ;-)
    Spotkaliśmy za to kozy zwisłouche - też piękne :-)

    OdpowiedzUsuń