
To nasz kolejny wypad do Norwegii (dla niektórych już nawet trzeci :-))
Nie da się ukryć, że Norwegia jest przecudna i jeżeli jeszcze lubi się chodzić po górach to można zakochać się w niej na dobre.
W tym roku szczegółowo zaplanowaliśmy zwiedzanie przede wszystkim części południowej Norwegii, chcąc zacząć od słynnego Kjeragu. Jednakże jadąc przez duńskie mosty ktoś z nas sprawdził pogodę na Lofotach i okazało się, że ma być tam całkiem przyjemnie w odróżnieniu od południa Norwegii, gdzie temperatury nie były zachęcające, a deszcz zapowiadano na kolejne kilka dni. Nastąpiła szybka burza mózgów - kto za, kto przeciw i wjeżdżając do Szwecji już wiedzieliśmy, że naszym pierwszym celem w Norwegii nie będzie słynny Kjerag, ale jakiś klimatyczny szczyt na Lofotach. Tym samym nasza trasa dojazdowa wydłużyła się o tysiąc kilometrów - z 2380 km do 3270 km, ale czego nie robi się dla pięknych krajobrazów! Dodatkowym bodźcem był trwający o tej porze na Lofotach dzień polarny (od ok. 25 maja do 18 lipca), więc jeżeli starczy sił i będzie ochota to można chodzić po górach przez 24 godziny na dobę, bo słońce jest cały czas na niebie. Oczywiście jeżeli tylko nie chowa się za chmurami...
Nasza podróż do Bodo, skąd wypływa prom na Lofoty trwała (z krótkim przerwami na spanie samochodzie) 53 godziny, czyli 2 doby i 5 godzin.


O godzinie 6.30 jesteśmy już w miejscowości o super krótkiej nazwie, czyli Å
Å to maleńka wioska położona na południowym krańcu archipelagu Lofotów.

Z Å przejeżdżamy na parking tuż przed miejscowością Reine, gdzie rozpoczyna się szlak na szczyt Munken (797 m).
Bardziej popularny i zdecydowanie bardziej uczęszczany szlak na ten szczyt prowadzi z miejscowości Sorvagen, ale tą trasą szliśmy już 2 lata temu (czytaj tutaj) i teraz chcemy zobaczyć coś nowego.
Początkowo trzeba przedzierać się przez krzaki, idąc wzdłuż zatoki raz w górę, raz w dół i tak przez jakieś 1,5 km. Widać, że turyści nie zaglądają tutaj zbyt często...
Gdy opuszczamy krzaki szlak robi się bardziej przyjemny i przede wszystkim widokowy.

Przechodzimy między zatoką a małym jeziorem i w końcu zaczynamy iść w górę szybko zdobywając wysokość.

Po wejściu na wysokość około 500 m mamy już wspaniały widok na imponujące szczyty i jeziora najpiękniejszej wyspy Lofotów - Moskenesoya.

Niestety, część szczytów tonie w chmurach i dziś także nie zobaczymy najwyższego szczytu tej wyspy - Hermannsdalstinden (1029 m), na który nie udało nam się wejść 2 lata temu przez wiszące nisko chmury.

Szczyt Munken (797 m) ma dwa wierzchołki. My wchodzimy na Munken nordtopp (770 m), gdzie poprowadzony został szlak.

Przez chwile rozkoszujemy się widokami i trochę marudzimy, że nie ma błękitu i lepszej widoczności.
![]() |
Gylltinden (542 m) |
Na szczycie
Merraflestinden (537 m) zaczyna padać deszcz, ale przed kolejnym szczytem pogoda trochę się poprawia, więc zdobywamy jeszcze Gylltinden (542 m).
Merraflestinden (537 m) zaczyna padać deszcz, ale przed kolejnym szczytem pogoda trochę się poprawia, więc zdobywamy jeszcze Gylltinden (542 m).

Wejście miejscami jest dość strome i emocjonujące.
Widok ze szczytu Gylltinden - zatoka wzdłuż której wędrujemy i widokowy szczyt
Reinebringen.
Z drugiej strony widok na miejscowości Sorvagen, Tind i Å .

Po zejściu ze szczytu jedziemy na kemping w miejscowości Moskenes, gdzie wreszcie przesypiamy całą noc. W ogóle nie przeszkadza nam niezachodzące tutaj słońce :-)
Informacje praktyczne
Wycieczka na szczyty - Munken (nordtopp 770m), Merraflestinden (537 m), Gylltinden (542m):- parking w Reine przed wyjściem na szczyt - 67.912167, 13.074630
- czas przejścia 8 h
- dystans - 16 km
- przewyższenie - 1370 m.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz