Senja

Senja
Husfjellet - Senja - Norwegia

czwartek, 29 stycznia 2015

Włochy- Val di Sole

Zima u nas w tym roku kiepska, dlatego wspominamy sobie ubiegłoroczny wyjazd do Doliny Słońca zasypanej śniegiem:-) W dniu naszego przyjazdu do Marillevy- miejscowości, w której mieszkałyśmy- troszkę zaniepokoiłyśmy się, ponieważ dostałyśmy informację, że z powodu tak obfitych opadów wyciągi dzień wcześniej nie działały, jednak na nasz przyjazd ruszyły wszystkie :-) 




Oto przykład drogi i tarasu przed naszym apartamentem..:-)






Wyjazd mimo wszystko zaliczamy do udanych, ponieważ warunki każdego dnia były bardzo dobre i pozwalały nam spędzać całe dnie na stokach. Słońce niestety nas nie rozpieszczało- świeciło tylko przez dwa dni- ale nam to nie przeszkadzało:) 

  


Zdjęcia z nielicznych, ale słonecznych dni;-)

Więcej w zakładce Włochy- Dolomity :-)

środa, 21 stycznia 2015

Kiedyś... zimą na Wołowcu



Dawno, dawno temu, gdy zimą było jeszcze dużo śniegu...
Tak pewnie kiedyś będziemy mówić... ;-)
Ale dwa lata to znowu nie tak dawno...
Fakt - śniegu w marcu 2013 roku było więcej.



Dolina Chochołowska prezentowała się pięknie. Delikatne mgiełki dodawały jej bajkowego uroku.







Po krótkim odpoczynku w schronisku (i oczywiście po szarlotce) udaliśmy się przez Dolinę Wyżnią  Chochołowską w kierunku Wołowca. Miękki, świeży śnieg upiększał i jednocześnie utrudniał nam wędrówkę - wpadanie w puch po kolana (i głębiej) dało nam w kość...

Próbowaliśmy modyfikować i doskonalić sposoby przemieszczania się, jak np czworakowanie (patrz zdjęcie obok), ale raczej bez spektakularnych efektów... ;-) Szybkość przemieszczania była raczej mała, ale za to był czas na podziwianie krajobrazów.



 Po pokonaniu stromego podejścia stajemy na przełęczy - do szczytu jeszcze 25 min.
 






Im wyżej tym ładniej - w dolinach królują mgły, a na szczycie Wołowca turyści odśnieżają znaki, żeby mieć pewność, gdzie wyszli ;-)

















niedziela, 18 stycznia 2015

Kasprowy na zimowo

Wyjście planowane na sobotę 17 stycznia 2015 r. miało być wyjściem rekreacyjno - szarlotkowym :-). "Rekreacyjno", bo w planach Kasprowy Wierch, a dodatkowo chcieliśmy zdegustować 4 szarlotki (dla potrzeb Rankingu Szarlotek Górskich) - udało się jedną...;-)
W drodze do Murowańca

Z Kuźnic przez Skupniów Upłaz trochę po kamieniach, sporo po lodzie (raki zdecydowanie się przydały) dochodzimy do Murowańca. Wędrując od Przełęczy między Kopami zaczęliśmy odczuwać dyskomfort spowodowany podmuchami wiatru, naiwnie licząc, że później nie będzie gorzej...
 

W schronisku kupujemy i zjadamy szarlotkę (już wkrótce na naszym blogu "Ranking...", więc szczegółów walorów smakowych nie zdradzamy ;)

Na Kasprowy Wierch idziemy najkrótszą drogą - jeszcze mając nadzieję, że pójdziemy dalej, aż na Przełęcz pod Kondracką Kopą. Okazało się, że wiatr, który dawał nam się wcześniej we znaki, to tylko rozgrzewka do tego, co czekało nas dalej...
Podmuchy wiatru rzucały nas na kolana i porwały plecak, który na chwile został położony na śniegu. 


 
Piękna była zmienność aury - czasami widzieliśmy błękit nieba, a czasami.... nic.  





Drobinki śniegu przemieszczające się z ogromną prędkością odczuwaliśmy na  twarzy jako niezbyt przyjemną akupunkturę.

 Wzdłuż zjazdowej trasy narciarskiej wchodzimy na Kasprowy. Wiatr bawi się z nami w zabawę "raz jestem,  raz mnie nie ma..."


 Chwila odpoczynku: czas na zdjęcia i podziwianie widoków.
 Liczyliśmy na degustację szarlotki w restauracji na Kasprowym - no nie przy takim wietrze... - kolejka nie kursuje - turyści nie jedzą... :-)
 A my możemy podziwiać kapryśny wiatr - zdjęcie obok i poniżej są zrobione w tej samej minucie...
Jest pięknie, ale my już przewiani i zmarznięci, więc rezygnujemy z marszu granią i postanawiamy schodzić w doliny.

Jeszcze kilka zdjęć Tatr Wysokich i Zachodnich. Żal nam już wracać - widoki takie cudowne...


Schodzimy przez Myślenickie Turnie. Raki przydają się, bo trasa jest pokryta lodem... Zastanawiamy się, jak zejdą z Kasprowego turyści, którzy wchodzą na czworakach w adidasach... 
 









 



Schodząc zauważamy kozicę, która nic nie robi sobie z przechodzących turystów i wyszukuje, czegoś, co nada się do zjedzenia. 
 






Idziemy od nawietrznej, a kozica stara się unikać wiatru, więc my podziwiamy głównie jej zad... ;-)



 


Nie udało się zrealizować w pełni planów - szarlotki na Kasprowym, Hali Kondratowej i Kalatówkach wciąż czekają na degustacje, ale to tylko kwestia czasu ;-)





sobota, 17 stycznia 2015

Kasprowy - rekreacyjna wyprawa z atrakcjami ;-)




Sobota 17 stycznia 2015 - pogodę zapowiadano niezłą... W planach był Murowaniec, Kasprowy W. i przejście do Przełęczy pod Kondracka Kopą. Ostatni odcinek odpuściliśmy... (patrząc na zdjęcia można się domyśleć dlaczego...:-) Szczegóły wkrótce na naszym blogu.


środa, 14 stycznia 2015

Tatry - KOPA ZIMĄ

I znowu trochę historii z 2014 r. tym razem z Polski....
Widok z Kopy Kondrackiej
Zimowe wejście na Kopę Kondracką - to była prawdziwa frajda!
Nawet najprostsza
i schodzona trasa zyskuje zimą niesamowitego uroku. Mieliśmy okazję utwierdzić się w tym przekonaniu w ubiegłoroczne Święto Trzech Króli. Też nie była to zima stulecia, ale szczyty przykrywała optymalna warstwa śniegu- wędrowało się wygodnie i bezpiecznie. 

 
Startujemy z Kuźnic i po drodze wpadamy do Schroniska na Hali Kondratowej na... oczywiście szarlotkę i tu rozczarowanie - szarlotki brak :-(
Humor poprawia nam rozkoszny sierściuszek, którego najpierw słychać
dopiero później widać, a to za sprawą dzwoneczków na szyi:-) Kotek wydaje się troszkę smutny, ale to raczej rozczarowanie - liczył na jakieś lepsze przysmaki od turystów...



Śniegu nie za dużo, więc dość szybko dochodzimy na Przełęcz Kondracką (1725 m) i dość długo na niej zabawiamy - widoki nas zaczarowały!
Na Przełęczy Kondrackiej
 Dalej, czyli w w drodze na Kopę Kondracką było coraz piękniej...
Nic tylko szczyty wyłaniające się z mgły, która przykrywała to, co znajdowało się poniżej.



 Giewont na tle białego, nieco wzburzonego "morza" prezentował się przecudnie. 

Na zdjęciu poniżej (na horyzoncie) Babia Góra (1725 m) usiłuje udowodnić, że nie jest taka niska... ;-)

 
Dojście z przełęczy na szczyt zajmuje nam już więcej czasu, a to dlatego, że chcemy sfotografować dosłownie wszystko! 

 

Na szczycie obserwujemy, jak mgły podnoszą się coraz bardziej, już nawet szczyty Tatr Wysokich zaczynają niknąć w białym, delikatnym puchu. 
Na Kopie Kondrackiej
Powoli zaczynamy opuszczać tę bajkową krainę...
Schodzimy na
Przełęcz Pod Kopą Kondracką (1863 m), tam mamy widoki jedynie na 50 najbliższych metrów i mgłę.
Można się było tego spodziewać... ;-)
Na Przełęczy Pod Kopą Kondracką (1863 m)