Senja

Senja
Husfjellet - Senja - Norwegia

wtorek, 27 października 2015

Jagnięcy Szczyt (2230 m)

Tatry Słowackie -  3 października 2015 r.
O godzinie 6.30 rozpoczynamy wędrówkę z parkingu
Biała Woda u wylotu Doliny Kieżmarskiej. Na parkingu około godziny 5.30 można było spotkać (informacja od pana parkingowego) niedźwiedzicę z dwoma małymi. Podobno niedźwiadki dość często odwiedzają ten parking... :-)
 

Łomnicki Szczyt (2634m) - na pierwszym planie.




Wczesnym rankiem za sprawą wschodzącego słońca Tatry mają pomarańczowy kolor...




 
Naszym celem jest Jagnięcy Szczyt (2230 m n.p.m.). Pierwsza część trasy to łatwe dojście do schroniska - Chata przy Zielonym Stawie (1551 m)- dojście szybkim tempem zajmuje niecałe 2 godziny. 

 

Zielony Staw Kieżmarski jest przepięknie położony - strzeliste sylwetki wysokich szczytów robią niesamowite wrażenie. W schronisku przez wielkie okna podziwiamy cudowne widoki i uzupełniamy zapasy energii - zjadamy strudel jabłkowo-makowy (szarlotki dziś nie było...). 










Od schroniska kontynuujemy wędrówkę żółtym szlakiem. Trasa początkowo jest dość stroma - aż do Czerwonego Stawku (1811 m) położonego w Dolinie Jagnięcej - tutaj można trochę odsapnąć i nacieszyć oczy widokami ;-)













Modry Stawek (1865 m)

Jagnięcy Szczyt (2230 m)




Kolejnym stawem, który widzimy jest Modry Stawek (1865 m)-  leży  na dnie doliny - szlak przebiega nieco wyżej, więc nie podchodzimy do niego.





Wędrując Doliną Jagnięcą widzimy cel naszej wędrówki. 
Z doliny zaczynamy piąć się w kierunku Kołowej Przełęczy (2092 m).  

Podczas podejścia na Kołową Przełęcz

Pokonanie gładkiej, 7-metrowej ścianki ułatwiają łańcuchy - trudność w przypadku pięknej pogody i
suchej skały raczej niewielka.
Trudność wzrasta, gdy na przejściu zrobi się tłoczno. Można się było przekonać o tym za jakieś 2 godziny podczas zejścia...

Na ściance z łańcuchem - 2 godziny później...






















Z Kołowej Przełęczy, która oddziela Jagnięcy Szczyt od Kołowego Szczytu przechodzimy na północną stronę, gdzie mamy widok na otoczenie Doliny Jaworowej, w dole widzimy niewielki - Kołowy Staw.
Idąc zacienioną stroną stoku napotykamy trudność w postaci oblodzeń. Na szczęście udaje się nam je pokonać wykorzystując wszystkie kończyny... ;-)
Końcówka podejścia na Jagnięcy Szczyt (2230m )


Ostatni fragment to łatwe dojście na wierzchołek. Osiągamy go o godzinie 11. Jeszcze jest tutaj spokojnie i jest gdzie usiąść... Po około godzinie zaczyna się prawdziwy szturm Jagnięcego Szczytu i w trudniejszych miejscach trzeba było odstać swoje w kolejce... 
Widok z Jagnięcego Szczytu

Miejsce z oblodzeniem- omijane na różne sposoby...

Chata przy Zielonym Stawie

Kozi Grań (2111 m) i jesienne klimaty..

Przejście całej trasy (z przerwami na jedzenie i zdjęcia ;-)) zajęło nam około 9 godzin. Polecamy tą piękną trasę - z radą, aby na szlak wyjść możliwie wcześnie, bo atrakcyjny szlak przyciąga naprawdę dużo turystów :-).

piątek, 16 października 2015

Piatra Craiului - La Om (2238 m) - Rumunia

Piatra  Craiului czyli Królewska Skała to niewielki, bo tylko dwudziestokilometrowy wapienny masyw.
Wędrówka po tych górach dostarcza niezapomnianych wrażeń, a to za sprawą pięknych widoków i emocjonujących przejść.

 Góry Piatra Craiului znajdują się około 30 km od Braszowa. My w drodze do nich zwiedzamy jeszcze zamek chłopski - Rasnov i udajemy się do miejscowości Zărnești.
Droga z Zarnesti do Cabana Plaiul Foii
W Zarnesti znajdujemy drogę, która prowadzi do schroniska Plaiul Foii (849 m n.p.m.) - okazuje się drogą szutrową... Jedziemy po niej z prędkością ok. 30 km/h, trzęsie okropnie i wydaje nam się, że nigdy nie dojedziemy do celu... Po przejechaniu 13 km docieramy w okolice schroniska, a nasz samochód dzięki kurzowi zmienia kolor z grafitu na popielato-beżowy... 
Biwak nad rzeką
Nocleg znajdujemy nad rzeką - na szczęście w Rumunii można biwakować na dziko. Robi tak sporo Rumunów, więc podczas weekendów w atrakcyjnych miejscach nad rzekami może być problem ze znalezieniem fajnego miejsca - zwłaszcza gdy szuka się wieczorem...
Wczesnym rankiem (około 6) wchodzimy na szlak w kierunku głównej grani Piatra Craiului. 
Refugiul Spirlea
 Po 90 minutach dochodzimy do pierwszego schronu Refugiul Spirlea (1440 m). 
Przy schronie fotografujemy tablicę z  obrazkową informacją, o tym co może się zdarzyć, gdy zejdziemy ze szlaku...
Lepiej nigdzie nie zbaczać w tych górach... ;-)
Twardo postanawiamy trzymać się znaków i wyznaczonej ścieżki...

Jeszcze 20 minut przejścia lasem
i wchodzimy w skalny świat. 









Miejsce zabezpieczone metalową liną

Skały przyjmują różne ciekawe formy, a ubezpieczone metalowymi linami przejścia przypominają wspinaczkę, więc emocji nie brakuje.
Podejścia miejscami są wymagające, w relacjach na necie można znaleźć informacje, że to jedna z trudniejszych tras w górach Rumunii...


 
Co jakiś czas widzimy kozice, które trochę jakby zdziwione przyglądają nam się zza skał.






Po trzech godzinach marszu, podczas których pokonujemy ponad 1300 m przewyższenia dochodzimy na główną grań i przełęcz - Saua Grindului (2206 m). Stąd tylko 10 minut dzieli nas od najwyższego szczytu "Królewskiej Skały"
 
Wędrujemy granią i po krótkiej chwili dochodzimy do schronu, w którym można przenocować planując dłuższy trekking po tych pięknych górach.

 
Na szczycie La Om (2238) spędzamy może kilkadziesiąt sekund, bo okazało się że ten trawiasto- skalny szczyt upatrzyły sobie mocno natrętne muchy... Planowany na szczycie posiłek musimy przełożyć na później.
 
 Po 10 minutach znajdujemy super miejsce na odpoczynek - much brak, przyjemny cień i z widokiem na La Om :-)

 




Kolejne 4 godziny wędrujemy granią i zaliczamy jeszcze 4 szczyty mające powyżej 2200 m - widoki stąd przepiękne a trasa urozmaicona.   
 

 

Niektóre przejścia wyglądają na trudne, ale głównie gdy patrzymy z większej odległości.
Po podejściu bliżej okazuje się, że trudności większych nie ma, ale uwaga i pewność stawianych kroków jest konieczna.
 
 Ostatnim szczytem na naszym szlaku jest Turnu (1923 m). Spotykamy tutaj większą grupę turystów, którzy wchodzili na szczyt ze schroniska Curmatura (1470). Jak się po chwili okazuje to wesoła ekipa rodaków ze Śląska.

Opuszczamy grań Piatra Craiului schodząc (szlak - niebieski krzyżyk) wąwozem - Padina Hotarului. 
Ten szlak kryje w sobie mnóstwo atrakcji, które sprawiają, że jest dość trudny.
W początkowej części trzeba przedzierać się przez tak gęstą kosówkę, że zastanawiamy się, czy ktoś jeszcze tędy, oprócz nas, chodzi... 

 




Kolejną atrakcją, z którą trzeba się zmierzyć są piargi - ciągną się one przez większą część trasy, więc spędzamy na nich ponad godzinę... Po drodze asekurujemy się kosówką, trawą i kamieniami, a i tak zaliczamy kilka niekontrolowanych zjazdów i 2 upadki. Gdy docieramy do lasu i w końcu czujemy ziemię pod stopami - mamy ochotę ją ucałować... ;-) 




Całość trasy 9 h 50 min:

Schronisko Plaiul Foii (12 km od Zarnesti) - Refugiul Spirlea (1440 m) - 1h 30 min
Refugiul Spirlea
- Saua Grindului (2206 m) 2 h 10 min 
Saua Grindului - La Om (2238) - 10 min
La Om - Turnu (1923 m) - 4 h
Turnu - Zarnesti  2 h (dojście do drogi szutrowej, do centrum jeszcze ok. 3 km) 

niedziela, 11 października 2015

Zwierzęta spotkane w Rumunii


Podczas naszej wyprawy po Rumunii spotkaliśmy bardzo dużo różnych stworzeń. Oczywiście najwięcej było psów różnego rodzaju, ale zdarzały się - i to nierzadko - inne zwierzątka duże i małe. 
Najpierw opowieść o gromadce psów:
To pierwsza sunia, którą spotkaliśmy stojąc na światłach na odcinku remontowanej drogi. Była bardzo słodka. Patrzyła na każdego kierowcę z nadzieją, że coś dobrego dostanie lub zdobędzie choć na moment uwagę człowieka. Czasami człowiek się zastanawia, dlaczego psy tak nas kochają?  
Pod zamkiem Calnic

Wygłodniałe pieski przy zamku Calnic. Jeszcze nigdy nie widzieliśmy, żeby psy tak walczyły o suchy chleb...

 




Na kampingu w miejscowości Sighisoara - głodny i mocno wystraszony piesek łapał kanapkę w locie, uciekał z nią do lasu i po spożyciu wracał po następną.


Kolejna sunia to jedna z grupy psów pasterskich. Niesamowicie chuda i wygłodniała. Zjadła cały bochenek chleba i wcale nie wyglądała na strasznie najedzoną. 
A to już drugi piesek z tej samej gromady. Charakterystyczną cechą wszystkich tych psów było obcięte jedno uchu, no i to, że były bardzo chude i smutne.
Stado owiec i pilnujące je psy spotkaliśmy na noclegu przy trasie Transfogarskiej.

Wyprawa na Moldeveanu.
Podczas wyprawy na najwyższy szczyt Rumunii musieliśmy przenocowć na jeziorkiem - Lacul Podragu. Tam też spotkaliśmy kolejnego białego pieska, który tak nas sobie upodobał, że spędził z nami cały 
Obiad

wieczór, noc przy namiocie, a następnie przewędrował z nami z powrotem do obozu przy trasie Transfogarskiej. Tam uwzględniliśmy naszego wędrowcę podczas przygotowywania kolacji i psinka dostała swoją porcje makaronu wraz z sosem konserwowo-mlecznym. 


Dużo piesków była naprawdę chudych i wygłodniałych. Postanowiliśmy, że podczas naszego przejazdu  przez Rumunie wdrożymy program "Nakarm psa". Codziennie  kupowaliśmy dodatkowy chleb i pasztetową w supermarkecie i przygotowywaliśmy kanapki dla potencjalnie możliwych napotkanych psiunciów.  


Ceny bardzo przystępne więc te ok. 5 zł dziennie nas nie zrujnowały, a radość psiaków - bezcenna. 

Delta Dunaju
 






Delta Dunaju była jednym z fajniejszych doświadczeń tego wyjazdu. Nie najtańsza, ale mimo wszystko warta swojej ceny. Nasz przewodnik - sternik był bardzo sympatycznym, mądrym człowiekiem. Kiedyś rybakiem, dlatego bardzo wrażliwym na los ryb i innych zwierząt tam widzianych. Potrafił wypatrzeć bardzo dużo stworzeń i bardzo szczegółowo nam o nich opowiadał. 
Podczas przejażdżki uratowaliśmy kilka stworzeń zaplątanych w sieci: były to dwa szczupaki, które utknęły w oczkach sieci i do rana by zdechły, mały kormoran oraz dwa raki.

A oto inne stworzenia, które spotkaliśmy podczas wycieczki po Delcie Dunaju.
Szczudłonogi - niełatwy do wypatrzenia
Ibis


Kojot - podobna przekleństwo
 dla żyjących tam ptaków



Orzeł bielik


Czapla szara
Pelikany
Pelikan rozpoczyna start
od skoków po tafli wody




Maleńki niebieski ptaszek
Kto wie, co to jest?













Niebieski ptaszek, którego goniliśmy wśród szuwarów





Sokół
Podczas tej wycieczki nasz przewodnik zabrał nas na jedną z wysepek, na której okresowo mieszkają rybacy, którzy dostarczają ryby z Dunaju do lokalnych barów i sklepów. Na wysepce spotkaliśmy mnóstwo kotów i jednego psa. Kotów naliczyliśmy 13, ale mogło być ich jeszcze więcej. Dużo było bardzo młodych kociaczków. 


Inne stworzenia rumuńskie:


Stado owiec na szlaku na najwyższy szczyt.
... i to w górnej partii szlaku - ok. 2300 m n.p.m.















Osiołki chodziły po całej dolinie.
Poruszały się w idealnym rządku
po trasie z 
przełęczy

Osiołki pasące się przy schronisku - Cabana Podragu na wysokości ok. 2140 m

Samowypas ;-)


A to już wersja udomowiona....

Kotek bez ogonka - Sybin

A teraz z profilu...;-)
Koty spotkane w monasterach

Koty to część monasterów.
W ogóle nie zwracają uwagi na turystów

Mama i gromadka piękności

Rodzinna scenka na zamku Rasnov
Łabędzie przy fosie zamku Fogarasz


Przy Transalpinie - konie w dzikiej scenerii
... i jeszcze więcej


 


Typowy widok na rumuńskich drogach

A tu nawet z tablicą rejestracyjną.