Naszym głównym celem jest zobaczenie Pałacu Parlamentu, który według pomysłodawcy Nicolae Ceausescu miał być największym budynkiem świata (jest prawdopodobnie drugim największym po Pentagonie).
Budynek robi niesamowite wrażenie. Samo poszukiwanie wejścia dla turystów zajęło nam sporo czasu, gdyż w przewodniku był błąd i wędrowaliśmy w 40-to stopniowym upale wzdłuż niekończącego się ogrodzenia Parlamentu...
Parlament od strony wejścia dla zwiedzających |
Wejście jest od Bulevardul Natiunilor Unite, a nie jak napisano w przewodniku Calea 13 Septembrie.
Koszt zwiedzania (jedna z tańszych opcji) to 30 lei (30 zł). Możliwość fotografowania dość kosztowna, więc zdjęć wnętrz nie posiadamy... Pałac zwiedzamy z anglojęzycznym przewodnikiem. Pani przewodnik w niesamowity sposób opowiada nie tylko o samym Parlamencie, ale też o dyktatorze i aktualnych problemach związanych z tym ogromnym budynkiem.
Z tarasu, który był zaplanowany jako miejsce wielkich przemówień Ceausescu do narodu, robimy zdjęcia otoczenia.
Dyktator nie doczekał się ukończenia budowy, a jedynym człowiekiem przemawiającym z tarasu do ludzi był Michael Jackson (pozdrowił mieszkańców słowami "I love you people of Budapest", a taka mała gafa... ;-))
Z Pałacu Parlamentu wychodzimy zachwyceni, ale też zszokowani szaleństwem i chorymi ambicjami dyktatora...
Naszym zdaniem naprawdę warto zwiedzić to miejsce, chociaż pod budynkiem spotkaliśmy rodaków, którzy stwierdzili, że nic ciekawego, same duże sale...
Podczas 2 godzin zwiedzania przeszliśmy 2 km korytarzy, 300 schodów i zobaczyliśmy tylko 5% budynku! Ta informacja też nas zszokowała :-)
Pobliskie budynki powstawały razem z Parlamentem i są w tym samym stylu. Znajdują się w nich ambasady oraz różne urzędy państwowe.
Aby zrealizować wizje komunistycznego dyktatora w centrum Bukaresztu wyburzono 7 km² starego miasta i przesiedlono 40 tys. ludzi...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz