Senja

Senja
Husfjellet - Senja - Norwegia

wtorek, 17 grudnia 2019

Islandia - Park Narodowy Skaftafell

26 lipca 2016 r.

Z kempingu w Vik jedziemy w kierunku Parku Narodowego Skaftafell, który jest częścią lodowej krainy, czyli Parku Narodowego Vatnajokull.



Do przejechania mamy 140 km. W przewodniku znajdujemy informację, że trasa jest monotonna i praktycznie nie ma tutaj nic ciekawego, ale nas zachwycają polodowcowe pustynie oraz ogromne pola lawy. 


Droga poprowadzona jest przez pole lawy Eldhraun, które powstało w wyniku jednej z najpotężniejszych erupcji w dziejach Ziemi. Wulkan Laki w 1783 r. wyrzucił spod ziemi 15 km3 lawy! Jakoś nie mogę sobie wyobrazić takiej ilości czegokolwiek... 
W wyniku wybuchu, który trwał kilka miesięcy, wymarło 80% owiec, w konsekwencji czego z głodu zmarło ponad 20% mieszkańców Islandii. 

Teraz ogromne pole lawy przykryte jest zielonym mchem, wygląda niewinnie i miło dla oka, ale myśl o drzemiącej pod ziemią sile przyprawia o dreszcze...



Zatrzymujemy się w miejscu, które przywodzi nam na myśl amerykańskie krajobrazy - prosta droga i olbrzymie skały.


Z drogi mamy widok na lodowiec Vatnajokull oraz najwyższy szczyt Islandii, czyli krater Hvannadalshnukur (2110- 2119 m - w zależności od pokrywy śnieżnej). W planach początkowo było zdobycie tego szczytu, ale okazało się, że chodzenie latem po takim lodowcu jest zbyt niebezpieczne, ze względu na ukryte szczeliny. Niestety, musimy zadowolić się oglądaniem najwyższego szczytu z dystansu...

W końcu dojeżdżamy do Parku Narodowego Skaftafell
Zostawiamy samochód na dużym parkingu i wybieramy oczywiście jedną z piękniejszych tras prowadzącą wzdłuż jęzora lodowca na szczyt górski Kristinartindar (1126 m).
Hvannadalshnukur (2110 m)


Ze szlaku widzimy jak na dłoni najwyższy szczyt Islandii, który znajduje się po drugiej stronie jęzora lodowca.



Pogodę mamy cudowną! To pierwszy tak ciepły dzień na Islandii i jak na ironię jesteśmy w krainie lodowców ;-)






Przez chwilę krajobraz zmienia się i widzimy zieloną łąkę... Ale nie trwa to długo.









Postrzępione, skaliste, szare szczyty to zdecydowanie bardziej islandzki krajobraz.






Na szczyt Kristinartindar (1126 m) prowadzi stromy i piarżysty szlak, ale z pewnością warto się wspiąć na miejsce pomiędzy jęzorami lodowców.














Schodzimy w kierunku wodospadu Svartifoss. 


Svartifoss to wodospad  z charakterystycznymi czarnymi, bazaltowymi kolumnami.
Z pewnością spośród mnogości wodospadów Islandii wyróżnia się swoją innością i warto go zobaczyć.



Na tym przepięknym szlaku spędzamy około 7 godzin i przechodzimy jakieś 17 km.
Przy centrum turystycznym jest możliwość wykąpania się - koszt prysznica to 500 koron (ok.17 zł).




Nocujemy na dziko na parkingu z widokiem na jęzor lodowca. 



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz