29 lipca
2016 - piątek

Prom, którym wracamy z Islandii przybija do Thorshavn o godzinie 3. Pierwszą wędrówkę mamy odbyć wzdłuż jeziora Sørvágsvatn. Pogoda nie jest nam
łaskawa.
Chmury zbierają się nisko nad głowami, zasłaniając szczyty i pobliskie
pagórki. Nie jest dobrze.

Można się tego było spodziewać, ponieważ jakaś połowa
dni na Wyspach Owczych w lipcu i sierpniu to dni deszczowe. Niestety okazało
się, że to właśnie te dni z tej połowy deszczowej....
Przed wyjściem na szlak do wodospadu Bøsdalafossur wzdłuż jeziora Sorvagsvatn mamy jeszcze godzinę na krótki odpoczynek na parkingu.
O 6.00 wyruszamy na szlak. Pada, wieje, jest zimno. No żyć i nie umierać.
Peleryny przeciwdeszczowe szaleją. Rzekłbyś, żyją swoim życiem.

Trasa jest łatwa i niewymagająca ani zbyt dobrej kondycji ani znajomości poruszania się w terenie.
My przemieszczamy się tam i z powrotem trasą wzdłuż jeziora.
Plan początkowo zakładał, że będziemy robić pętelkę i dojdziemy do końca idąc trasą z miejscowości Midvagur, ale pagórki, którymi trzeba by było się poruszać, były całe we mgle, więc postanowiłyśmy przejść trasą poprowadzoną przy brzegu jeziora. Mimo takiej pogody widoki robią wrażenie. Chmury nadają jeszcze dodatkowo drapieżnego charakteru olbrzymim klifom.
Trochę przemarznięte ale zadowolone wracamy na parking i jedziemy do portu.
Kolejna wyprawa
zaplanowana na ten dzień to wyspa Mykines. Jeszcze w Polsce zarezerwowałyśmy
lot helikopterem. Można to zrobić jakiś miesiąc przed wylotem, ale trzeba się
raczej spieszyć, bo dostępne miejsca dosyć szybko znikają.

Samochód zostawiamy
w porcie i na lotnisko wędrujemy około 3km. Z wyspy Mykines zamierzamy wrócić
promem, więc samochód będzie już na parkingu, jakieś 20m od miejsca, gdzie
przybija prom. Wyspa Mykines słynie
głównie z olbrzymich kolonii maskonurów oraz głuptaków.

Po wylądowaniu od razu
udajemy się na szlak na drugą z wysp zwaną Mykinesholmur. Cały szlak to około
8km, czyli jakieś 2-2,5h marszu. Po drodze spotykamy bardzo ciekawą kobietę,
która od kilku lat obserwuje i bada kolonię maskonurów. Prosi nas, aby nie
zakłócać spokoju wybranej grupie i nie schodzić ze szlaku. Obie wyspy
połączone są ze sobą mostem.

Wędrując po ścieżce możemy podziwiać maskonury z
odległości nawet pół metra. Ich gniazda są dosłownie wszędzie. Są przepiękne i
niesamowicie pokraczne, co dodaje im tylko uroku. Na końcu wyspy – zaraz obok
latarni - rozbijamy nasz wiatrochron, aby w spokoju porozkoszować się widokami
klifów i oceanu. Po powrocie ze
szlaku mamy jeszcze około 2 godzin do promu.
Przez półtorej godziny przyglądamy
się dzieciom, które razem z mamą i prawdopodobnie wszystkimi innymi dziećmi ze
wsi, skaczą przez skakankę na placu głównym wioski. Bardzo ciekawe
doświadczenie socjologiczne.
Bilety na prom można kupić na pokładzie. My
kupiłyśmy je jeszcze przed wyjazdem – tak dla pewności. Przejazd na Vagar zajmuje około 30min. Na Vagar już leje. Cieszymy
się, że mamy tak blisko do samochodu.
Dzisiejszy nocleg mamy w A Giljanesi –
cena 200DKK (120zł na dwie osoby). Kamping jest spełnieniem naszych marzeń. Ma
świetnie wyposażoną kuchnię, ciepłą jadalnię i oczywiście łazienki z gorącą wodą.
30 lipca 2016 - sobota
Dzisiaj wybieramy
się na przejażdżkę po wyspach. Chcemy dotrzeć na wyspę Vidoy. Mamy w planach
wyjście na Villingardalsfjall oraz najwyższy klif Wysp Owczych – Enniberg. I
oczywiście znowu Wyspy pokazały jak bardzo mylimy się w swoich planach... Gdy
dotarłyśmy w końcu do miejsca startu na szlak, okazało się, że mgła jest tak
gęsta, że nie widać na odległość 20m. Poza tym już porządnie padało. Co jest???

Na szczęście już sam przejazd przez
wyspy to niesamowite przeżycie. Chmury wiszące nad szczytami są wysoce urokliwe
i drapieżne.
W drodze powrotnej postanawiamy jednak coś zdobyć i dlatego
wykorzystujemy naszą broszurę Hiking in the Faroe Island.

Z miejscowości
Kambsdalur udajemy się na szlak, aby podziwiać widoki wysp z wyższego pułapu.
Szlak oczywiście oznaczony bardzo kiepsko – opis też niezbyt pomocny.
Ogólnie idziemy na przełaj po stromym zboczu tak, aby dojść do szczytu. Łatwo nie było. Trochę siąpiło, a coraz gęstsze chmury zaczęły zasnuwać pobliskie szczyty.
 |
Kemping w Eidi |
Dzisiaj nocleg
w Eidi. Już drugi raz śpimy na tym kampingu. Otoczenie jest cudne, a cena
(100DKK za 2 osoby) jak na Wyspy wysoce atrakcyjna.
Jeszcze przed zmrokiem
udajemy się na wyprawę po okolicy.
Najpierw docieramy do wodospadu i do
miejsca, z którego doskonale widać dwie skały nazywane: The Giant and the
Witch. Następnie spacerek po miejscowości Eidi i poszukiwanie szlaku na
pobliski szczyt – wstępnie - przed jutrzejszym wyjściem.

31 lipca 2016 - niedziela.
To już
ostatni dzień naszej wyprawy. Na dziś mamy zaplanowane dwie niezbyt długie
wyprawy. Związane jest to z tym, że wypływamy już o 18 do Danii i musimy być w
porcie dwie godziny wczesniej.
Pierwsza
krótka wyprawa dzisiaj prowadzi nas na pobliskie klify położone nieopodal naszego
kempingu. Widok na klify jest niesamowity. Wiatr także. Znajdujemy sobie wielki
głaz, za którym skrywamy się przed wiatrem i przez chwilę podziwiamy widoki.
Następny spacer to szlak z Skeidsskard
do miejsca zwanego Vatndndalsegg, z którego rozciąga się przepiękny widok na
wyspę Koltur, Hestur, Sandoy i Suduroy.
Jest to wspaniałe miejsce na kubek kawy i posiłek przed dalszą drogą.

Dane GPS:
Parking w porcie: 62.070510, -7.326372
Lotnisko: 62.069039, -7.279013
Kemping w A Giljenasi: 62.047439, -7.163737
Kemping w Eidi: 62.306709, -7.084256
Wyjście na szlak – jezioro Sorvagsvatn:
62.045512, -7.214544
Wyjście na szlak w Kambsdalur: 62.219031, -6.815689
Wyjście na szlak Skeidsskard - Nardadalur: 62.086436, -6.941841
Cena za tunele:
Na Wyspach są dwa płatne tunel, którymi przedostajemy się z wyspy na wyspę- przejazd każdym tam i z powrotem to koszt - 100DKK, czyli ok. 60zł (płatne na stacjach benzynowych - do trzech dni po przejeździe)