Senja

Senja
Husfjellet - Senja - Norwegia

sobota, 7 grudnia 2019

Islandia - Góry Landmannalaugar

Landmannalaugar
24 lipca 2016 r.

Budzimy się w górach Kerlingarfjöll. 
Dziś mamy w planach drugi dzień wędrówki po tym pięknym terenie z wejściem na dwa najwyższe szczyty: Snaekollur (1458 m) i Fannborg (1428 m).
Pierwszy dzień opisany TUTAJ


Dojeżdżamy na parking przy chatce Kastali i wyruszamy w góry mając nadzieję, że mgła i chmury wkrótce ustąpią.






Niestety pogoda tutaj  nie jest dla nas łaskawa...
Przez chwilę jeszcze dyskutujemy - czy iść, czy odpuścić i ruszyć dalej.





W nie najlepszych humorach ruszamy jednak w dalszą drogę, czyli w stronę gór Landmannalaugar.

To zaledwie 220 km, ale ponad połowę drogi trzeba pokonać drogami jak na zdjęciu obok, więc jedziemy ponad 5 godzin.



Wynagrodzeniem cierpień na wyboistej drodze są nieziemskie widoki :-)



Jeziorko z błękitną wodą robi niesamowite wrażenie w tym szarozielonkawym terenie.


Wygląda to, jakby woda zasilająca jeziorko wypływała z wnętrza ziemi.


W góry Landmannalaugar dojeżdżamy drogą F26 a później drogą F208. Te ostatnie 53 kilometry to prawdziwy koszmar.
Jednak Dacia Duster nie jest stworzona do jazdy w takim terenie, ale jakoś daje radę.

Robimy chwilę postoju, bo mamy dość podskoków i wibracji. Idziemy na spacer po okolicy, aby uspokoić zszargane nerwy ;)






Ostatnie kilometry to prawdziwa droga przez mękę. Dziury są tak duże, że trzeba je omijać, aby sobie czegoś nie urwać. Problem w tym, że dziur jest więcej niż drogi... 
Gdy docieramy w końcu do parkingu czujemy prawdziwą ulgę. Jest godzina 17.30. 

Droga na kemping, na którym planujmy spać wiedzie przez dwie rzeki... Owszem było w planach testowanie samochodu podczas przejazdu przez rzekę, ale ta rzeka jest - zbyt głęboka i do tego dość rwąca. Tchórzymy i zostajemy na nocleg na parkingu przed kempingiem. 


Gotujemy obiad i stwierdzamy, że pora jeszcze dość wczesna, więc warto jeszcze wyruszyć chociaż na krótki spacer.

Z paczką ciastek i termosem z ciepłą herbatą wychodzimy na szlak. Pogoda nie zachwyca, ale jak to na Islandii - jutro może być gorzej, więc działamy w myśl zasady "chwytaj dzień" ;)






Wchodzimy w Kanion Graenagil.
Przed nami kolorowy masyw wulkanu Brennisteinsalda (855 m).


Brennisteinsalda (855 m)

W oddali widzimy unoszące się kłęby dymy - to para z fumaroli z terenu geotermalnego.






 Wędrujemy jednym z najpiękniejszych szlaków trekkingowych świata, czyli trasą Laugavegur. Szlak prowadzi przez tęczowe góry Landmannalaugar do Thorsmork. Podczas wędrówki pokonuje się 55 km w czasie od 2 do 4 dni. My przechodzimy około 1/4 trasy. 

Dochodzimy do miejsca skąd widać pierwsze pole namiotowe na szlaku, w miejscu Hrafntinnusker. Kolorowe namiociki na prawie czarnej ziemi wyglądają zachwycająco. Ludzie już powoli układają się do snu, bo dochodzi północ... Trochę nas poniosło na tym naszym wieczornym spacerze :-)
Dochodzimy jeszcze pod  jaskinię lodową, żeby chociaż popatrzeć z daleka, bo latem zwiedzanie jaskiń ze względu na zbyt wysokie temperatury jest raczej niemożliwe.


Jeszcze chwilę siedzimy i napawamy się widokiem "dymiącej krainy", która kojarzy nam się z mrocznym Mordorem.
Zjadamy po ostatnim ciastku i popijamy resztką herbaty, której objętość zwiększałyśmy w drodze wrzucając do niej śnieg. Wracamy na parking około 2 w nocy. Może nie jest zupełnie ciemno, ale na nierównej ścieżce przydałaby się lepsza widoczność.

Cała nasza trasa to około 24 km.
To był dobrze wykorzystany dzień :-)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz