Senja

Senja
Husfjellet - Senja - Norwegia

czwartek, 19 grudnia 2019

Islandia - jezioro Jokulsarlon

27 lipca 2016 r. 

To niestety już nasz ostatni dzień przemierzania Islandii. 








Budzimy się na parkingu przy rzece wypływającej z lodowca. Widoki są cudowne. Sama dzika, nieposkromiona natura i my ;)


Aż nie chce się ruszać dalej, ale do naszej dzisiejszej atrakcji chcemy dojechać jak najwcześniej.  
Jakulsarlon to bardzo popularne miejsce turystyczna i jeżeli nie chce się spacerować w  tłumie warto być w miarę wcześnie.

Parkujemy przy głównej drodze "1". Przechodzimy może 200-300 m i już naszym oczom ukazuje się laguna lodowcowa. 





Wrażenia są niesamowite - w błękitnej wodzie na tle gór i lodowca dryfują różnych rozmiarów odłamki lodu. 









Jezioro Jakulsarlon powstało z wody topniejącego lodowca Vatnajokull. 


W oddali widać lodowiec i jęzor, od którego odrywają się co roku kolejne bryły. Laguna ciągle się zmienia. Bryły lodu pękają i przemieszczają się, więc każdego dnia to miejsce wygląda inaczej.






Powoli zmierzamy już w stronę Seydisfjordur skąd odpływa nasz prom do codzienności ;)
Po drodze jeszcze zatrzymujemy się w klimatycznych miejscach, których wdłuż "jedynki" jest mnóstwo






Z wielkiego czerwonego krzesła na skale można podziwiać widoki. 


A taki rogaty kolega witał nas na początku naszego ostatniego szlaku w miejscowości Stafafell.






Szlak do wąwozu Hvannagil z zapierającymi dech w piersiach widokami znajdujemy w przewodniku z pieszymi wycieczkami po Islandii. 


 Szlak z pewnością warty polecenia, ale niestety mamy pecha do pogody. Trochę pada i mocno wieje. Poza tym brakuje nam słońca, które sprawia, że góry ryolitowe pokazują pełnię swoich kolorów.

Na szlaku czekają nas różne niespodzianki, takie jak przeprawy przez strumyki. Poza tym oznaczenie szlaku jest delikatnie mówiąc słabe. My gubimy się kilka razy, ale poza szlakiem też jest pięknie :)







W drodze na prom zatrzymujemy się jeszcze kilka razy. Islandzkie surowe  krajobrazy są zachwycające, a my mamy świadomość, że to ostatnie chwile, kiedy możemy je podziwiać...















Ostatnią noc na Islandii spędzamy na kempingu w Seydisfjordur, na którym nocują wszyscy oczekujący na prom.
Kemping jest dość mocno zaludniony, ale pewnie jest tak zawsze w dni przed wypłynięciem promu.

Promem płyniemy do Danii, ale po drodze mamy jeszcze trzydniową przerwę na Wyspach Owczych, więc to jeszcze nie koniec naszych wojaży :-)
O pobycie na Wyspach Owczych można przeczytać TUTAJ i TUTAJ


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz