Senja

Senja
Husfjellet - Senja - Norwegia

środa, 22 lutego 2017

USA - parki narodowe zimą - Joshua Tree

Pomysł na eksplorowanie pięknej natury Stanów Zjednoczonych już od dawna świtał w naszych głowach, ale brak wizy
i spore koszty wyjazdu sprawiały, że pomysł pozostawał w sferze marzeń... 

Aż do września tego roku, kiedy to zapadła decyzja o złożeniu wniosku o wizę z myślą, że może się uda. I udało się! 

Dużym plusem w planowaniu wyjazdu zimą, czyli poza sezonem są dużo niższe koszty biletów lotniczych oraz wynajęcia samochodu (prawie 50% taniej zimą!). Do tego dużo tańsze noclegi w motelach, zwłaszcza jeżeli rezerwuje się ze sporym wyprzedzeniem.
Od września powstawał nasz plan "zjeżdżenia" i obejścia części zachodniej USA, a konkretnie 4 stanów: Kalifornii, Arizony, Utah i Nevady. 
W naszych podróżach na pierwszym miejscu stawiamy zawsze atrakcje przyrodnicze, ale być w Stanach i nie wstąpić do Las Vegas, San Francisco czy Los Angeles... ;-)
Podczas naszej dwutygodniowej podróży przejechaliśmy samochodem 5430 km, odwiedziliśmy 12 parków narodowych i przeszliśmy 179 km.

Pierwszym odwiedzonym miejscem był Park Narodowy Joshua Tree. Do Joshua Tree z Los Angeles jest zaledwie 140 mil, na których pokonanie mieliśmy całą noc (w LA wylądowaliśmy ok. 21-szej). Pierwszej nocy nie planowaliśmy noclegu - w końcu całą noc spaliśmy w samolocie. Jedna zarwana noc pomogła nam w szybkim przestawieniu się na tutejszy czas.
Po odebraniu samochodu z wypożyczalni odwiedzamy tani market - Walmart, gdzie robimy zakupy żywnościowe oraz zaopatrujemy się w łańcuchy na koła, gdyż przy wjeździe do niektórych parków zimą są one wymagane (na szczęście zima była łaskawa i po 2 tygodniach zwróciliśmy nieużywany towar do sklepu :-))


Do parku docieramy dość wcześnie mając nadzieję, że dojedziemy do jakiegoś ładnego miejsca na wschód słońca. Niestety dojazd do miejsca, gdzie planowaliśmy witać nowy dzień był zastawiony szlabanem...
Dzień witaliśmy przy mało efektownym krzaczku... ;-)


Park Joshua Tree swoją nazwę zawdzięcza drzewkom Jozuego, które w znacznej ilości występują na jego terenie.





Park znajduje się na terenie dwóch pustyń, a krajobraz urozmaicają mniejsze i większe głazy, skupiska skalne, kaktusy i oczywiście szczyty! 
Ryan Mountain 1663 m




Jak tylko jest okazja lubimy wspiąć się na jakąś górkę. Tutaj zdobywamy Ryan Mountain o wysokości 1663 m n.p.m (320m przewyższenia, ok. 5 km marszu).



Kolejnym odwiedzonym przez nas miejsce w Joshua Tree jest Hidden Vallay. Tutaj robimy rundkę (1,6 km) pomiędzy wielkimi głazami, dookoła ukrytej doliny . 
Urzeka nas spokój, cisza i totalny brak turystów :)













Podjeżdżamy samochodem na wielki, pusty parking przy punkcie widokowym Keys View












Miejsce to będzie kojarzyć nam się w pięknymi widokami i zwalającym z nóg wiatrem...





Tuż przy głównej drodze parku znajduje się Skull Rock - skała, która swoim kształtem przypomina czaszkę.

Tam też spotykamy większą ilość turystów.

 Wielkie głazy parku zachęcały do wspinaczki po nich, zwłaszcza że powierzchnia skały miała bardzo dobrą przyczepność.












Ostatnim odwiedzonym miejscem w Joshua był Cholla Cactus Garden, czyli ogród kaktusów.
Kaktusy i góry w tle tworzyły całkiem ładny krajobraz.




Fotografując kaktusy z bliska trzeba pamiętać, żeby jednak trzymać dystans, gdyż ukłucie jest mega bolesne - zostało to sprawdzone na własnej skórze... :-)







W drodze do pierwszego noclegu w Williams (przy słynnej drodze 66) napotykamy jeszcze widoczki warte uwiecznienia :-)




Zapraszamy do komentowania i dzielenia się swoimi doświadczeniami z podróży po Stanach i nie tylko :-)

Miały być parki zimą - obiecujemy, że zima jeszcze zawita na naszego bloga :-)

1 komentarz :

  1. Czy wypożyczalnia samochodów to dobry pomysł na zwiedzanie stanów? Jak poruszać się na tych wielkich odległościach?

    OdpowiedzUsuń