Senja

Senja
Husfjellet - Senja - Norwegia

wtorek, 10 października 2017

W drodze na Nordkapp

26 - 27 - 28 lipca 2017

26 lipca
Po nieudanej próbie zdobycia najwyższego szczytu Szwecji obieramy kierunek na Nordkapp. Do północnego krańca Europy mamy 750 km i to nie autostradą, więc czeka nas co najmniej 10 godzin jazdy. 
Najkrótsza trasa wiedzie przez Finlandię. Krajobraz jest dość monotonny - wszędzie lasy i jeziora, ale podróż urozmaicają nam biegające po drodze renifery.
Po 4 godzinach jazdy zaczynamy szukać noclegu. Na szczęście polanek w lesie jest sporo. Niestety, na nasze nieszczęście, jest też tutaj niewyobrażalna ilość komarów. Siedząc w zamkniętym samochodzie obserwujemy krwiożercze bestie i obmyślamy strategię szybkiego rozbicia obozowiska. 
Błogosławimy "rzucany"namiot, który stoi już po 2 sekundach. Wbijamy kilka śledzi, wrzucamy maty, śpiwory i coś do jedzenia do środka namiotu i już po 3 minutach siedzimy w bezpiecznym schronie :-)

27 lipca
Wcześnie rano opuszczamy nasz leśny kemping, a po chwili też Finlandię. 
Na śniadanie zatrzymujemy się na parkingu w pobliżu wodospadu i chociaż to już Norwegia komary i muszki nadal dokuczają. Zjadamy kanapki wędrując wokół stołu i odpędzając natrętów .
W Norwegii krajobrazy są już bardziej urozmaicone. Są pagórki, wodospady, wzgórza, a po 3 godzinach jazdy docieramy nad pierwszy fjord - Altafjord za miejscowością Alta.

Po przejechaniu paru kilometrów wzdłuż zachodniego wybrzeża zaczynamy kierować się na wschód. Tam widoki są jeszcze ładniejsze.














Około godziny 18 docieramy na wyspę Mageroya. Na wyspę dostajemy się prawie siedmiokilometrowym (bezpłatnym) tunelem, który powstał w latach 1993-1999. Wcześniej turyści podróżujący na Nordkapp musieli korzystać z promu.


Zatrzymujemy się na parkingu 6 km od Nordkappu, bo tak właściwie to zaplanowaliśmy wycieczkę w miejsce mniej komercyjne, czyli Knivskjellodden - najdalej na północ wysunięty punkt Europy (o około 1,2 km dalej niż Nordkapp).







Pakujmy sprzęt biwakowy do plecaków i o około 19 wyruszamy na 9-cio kilometrowy spacer we mgle na północny kraniec Europy. 





Szlak jest dość dobrze oznaczony, chociaż przez dużą mgłę mieliśmy czasami problemy z odnalezieniem znaków. Od czasu do czasu wspieraliśmy się aplikacją do nawigacji w terenie.


Gdzieś po dwóch godzinach dochodzimy do obelisku z napisanymi współrzędnymi przylądka. W czerwonej skrzynce z kolorowymi naklejkami znajduje się zeszyt, w którym można odnotować swój pobyt. Dzisiaj nie było zbyt dużo wpisów...

Po symbolicznym "zameldowaniu się" na przylądku rozpoczynamy poszukiwania miejsca na rozbicie namiotu. Teren jest dość mocno pochyły i do tego kamienisty, ale w końcu udaje nam się znaleźć całkiem przyzwoite miejsce.
Szybko ładujemy się do namiotu, odpalamy kuchenkę i przyrządzamy zupki chińskie, które w warunkach polowych smakują wybornie ;)
Pada deszcz, wieje i myślimy, że oprócz potrzeb fizjologicznych nic nie wyciągnie nas z namiotu, ale robi to  głośna syrena ogromnego wycieczkowca przepływającego niedaleko.

Na tej szerokości geograficznej nocy w tym okresie nie ma. Słońce nie zachodzi od 14 maja do 29 lipca. Przez 2,5 miesiąca panuje dzień polarny, czyli słońce nie chowa się w ogóle.
Jest 27 lipca - pora idealna. Marzy nam się obserwowanie słońca wędrującego po widnokręgu i nieznikającego z oczu ani na chwilę.
Nocy co prawda nie było, ale słońca też nie widzieliśmy...

28 lipca
Budzimy się z nadzieją na lepszą widoczność. Niestety, pogoda bez zmian. Nie zniechęca nas to jednak do wędrówki po przylądku. Próbujemy dojść do najbardziej na północ wysuniętych skał. Jest to trochę karkołomne zadanie, bo pokryte glonami i mokre przybrzeżne skały są niesamowicie śliskie, ale udaje nam się wyjść bez szwanku z lekko tylko podniesionym poziomem adrenaliny :-)




Wędrując po skałach dochodzimy do przedziwnego miejsca, gdzie duża powierzchnia skał pokryta jest białymi znakami. Wygląda to przedziwnie, zwłaszcza że skały w tym miejscu pokryte są cienką warstwą śliskich glonów i w głowie nam się nie mieści, żeby ktoś mógł tam chodzić i malować linie.
Po krótkim "śledztwie" dochodzimy do wniosku, że to raczej nie "obcy" zostawili znaki swoim statkom, bo gdzieniegdzie dostrzegamy krople farby - oni nie byliby tak nieuważni... ;-)

Spędziliśmy trochę czasu na przylądku 
Knivskjellodden, jednak nie doczekaliśmy się rozległych widoków. 


W oddali Przylądek Północny  - Nordkapp
Udało nam się zobaczyć tylko dolną część oddalonego o 4 km przylądka Nordkapp.



Pomimo tego, że pogoda nie dopisała i widoki były mocno ograniczone nasza wyprawa na kraniec Europy nas zachwyciła. Trochę mroczny klimat, pustki wkoło i brak cywilizacji sprawił, że czuliśmy się jak w magicznym miejscu :-)

Informacje praktyczne:

- parking przy wyjściu na przylądek Knivskjellodden  - GPS 71.122039, 25.707853
- dojście do symbolicznego obelisku  - 9 km, ok. 2h
- powrót tą samą drogą

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz