Senja

Senja
Husfjellet - Senja - Norwegia

niedziela, 14 stycznia 2018

Giewont o wchodzie słońca

14 stycznia 2017 r.

Optymistyczne prognozy - bezchmurne niebo i minimalny wiatr -  zachęciły nas do nocnej wyprawy w Tatry. Nie mamy czasu na długą wyprawę, wybieramy więc szczyt, na który dość szybko można się dostać.

O 4 rano zostawiamy samochód na parkingu. Startujemy oczywiście z Kuźnic. Szlak do schroniska na Hali Kondratowej jest lekko śliski, ale bez raków czy raczków spokojnie dajemy radę.

Przy schronisku krótka przerwa na ciepłą herbatę i pędzimy w górę, żeby zdążyć na wschód. 


Lawinisko przy podejściu na Kondracką Przełęcz
Idziemy wydeptaną ścieżką na  Kondracką Przełęcz. Dzisiaj zagrożenie lawinowe wynosi 1, ale idąc wzdłuż olbrzymiego lawiniska czujemy olbrzymi respekt dla sił przyrody. 
Zdjęcie lawiniska robimy już przy zejściu. 


Strome podejście na przełęcz - dla własnego bezpieczeństwa -  wymaga użycia raków i czekana. Miejscami jest dość twardo. I to jest najtrudniejszy odcinek podejścia.


Na przełęczy zaczyna mocniej wiać. Ubieramy więc na siebie to, co jeszcze  mamy w plecakach i spokojnie wędrujemy na szczyt, bo widzimy, że słońce nie spieszy się ze wschodzeniem.





Na szczycie jesteśmy o 7.11. Czekamy cierpliwie do 7.30 na słońce, które może i wstało o tej godzinie, ale nam zza gór nie chce się pokazać. Zimno jest coraz bardziej dokuczliwe i połowa z naszej czteroosobowej ekipy (ta bez aparatów :-)) odpuszcza czekanie i zaczyna schodzić.
My wytrwale czekamy na ciepłe światło słoneczne wykonując podskoki, skipingi i itp ewolucje, które nie pozwolą nam zamarznąć (w Kuźnicach było -10 st., tutaj pewnie nieco więcej na minusie...



Patrząc w kierunku  północnym widzimy wyrastającą z morza mgieł Babią Górę.

Po 30 minutach dreptania po szczycie w końcu pokazuje nam się słońce.
Oczywiście warto było czekać!





Schodzimy tą samą drogą. 



Zatrzymujemy się w schronisku, żeby zjeść kanapki i napić się herbaty - jakoś na szczycie nikt nie miał ochoty na jedzenie...

Na zdjęciu Kopa Kondracka w chmurach - teraz i podczas wschodu słońca. Dobrze, że nie wybraliśmy tego szczytu na podziwianie wschodu...


Czas wycieczki - 6h i 30 min (w tym 50 min. na szczycie i ok. 30 w schronisku)

1 komentarz :

  1. Zdjęcie Babiej Góry obłędne! Zazdroszczę wschodu słońca, ja na Giewoncie w sobotę stanęłam dopiero o 10. Chodzę sama i Narazie ciężko mi się przemóć na wejście zimowe w pojedynkę.

    OdpowiedzUsuń