Optymistyczne prognozy - bezchmurne niebo i minimalny wiatr - zachęciły nas do nocnej wyprawy w Tatry. Nie mamy czasu na długą wyprawę, wybieramy więc szczyt, na który dość szybko można się dostać.
O 4 rano zostawiamy samochód na parkingu. Startujemy oczywiście z Kuźnic. Szlak do schroniska na Hali Kondratowej jest lekko śliski, ale bez raków czy raczków spokojnie dajemy radę.
Przy schronisku krótka przerwa na ciepłą herbatę i pędzimy w górę, żeby zdążyć na wschód.
Lawinisko przy podejściu na Kondracką Przełęcz |
Zdjęcie lawiniska robimy już przy zejściu.
Strome podejście na przełęcz - dla własnego bezpieczeństwa - wymaga użycia raków i czekana. Miejscami jest dość twardo. I to jest najtrudniejszy odcinek podejścia.
Na przełęczy zaczyna mocniej wiać. Ubieramy więc na siebie to, co jeszcze mamy w plecakach i spokojnie wędrujemy na szczyt, bo widzimy, że słońce nie spieszy się ze wschodzeniem.
Na szczycie jesteśmy o 7.11. Czekamy cierpliwie do 7.30 na słońce, które może i wstało o tej godzinie, ale nam zza gór nie chce się pokazać. Zimno jest coraz bardziej dokuczliwe i połowa z naszej czteroosobowej ekipy (ta bez aparatów :-)) odpuszcza czekanie i zaczyna schodzić.
My wytrwale czekamy na ciepłe światło słoneczne wykonując podskoki, skipingi i itp ewolucje, które nie pozwolą nam zamarznąć (w Kuźnicach było -10 st., tutaj pewnie nieco więcej na minusie...
Patrząc w kierunku północnym widzimy wyrastającą z morza mgieł Babią Górę.
Schodzimy tą samą drogą.
Zatrzymujemy się w schronisku, żeby zjeść kanapki i napić się herbaty - jakoś na szczycie nikt nie miał ochoty na jedzenie...
Na zdjęciu Kopa Kondracka w chmurach - teraz i podczas wschodu słońca. Dobrze, że nie wybraliśmy tego szczytu na podziwianie wschodu...
Czas wycieczki - 6h i 30 min (w tym 50 min. na szczycie i ok. 30 w schronisku)
Zdjęcie Babiej Góry obłędne! Zazdroszczę wschodu słońca, ja na Giewoncie w sobotę stanęłam dopiero o 10. Chodzę sama i Narazie ciężko mi się przemóć na wejście zimowe w pojedynkę.
OdpowiedzUsuń