Z Kuźnic na Kasprowy Wierch wyruszamy po godzinie 8.00 - dość późno jak na wyjście w góry, ale planujemy podziwiać zachód słońca nad Tatrami, więc aż tak bardzo nam się nie spieszy.
Poranek szarobury, lekko mży i słońca nie widać, ale prognozy były dobre, więc ruszamy pełni nadziei :-)
Po przejściu około 1 km szlak robi się nieprzyjemnie śliski. Wydeptana ścieżka pokryta jest sporą warstwą lodu i trudno znaleźć miejsce na postawienie stopy...
I tutaj pierwszy raz zakładamy świeżo zakupione mini raczki, które okazały się rewelacyjnym patentem na takie właśnie warunki!
Maszerując wyliczamy same plusy tego sprzętu:
- stopa nie męczy się tak jak w rakach, bo raczki pracują razem z butem,
- szybko się je zakłada i ściąga (jakieś 20 sekund),
- są lżejsze od raków (waga 540g)
- przejście po kamienistym fragmencie szlaku (bez śniegu i lodu) nie jest problemem, jak w przypadku zwykłych raków.
Polecamy raczki do bezpiecznych przejść do schronisk, czy na często uczęszczanych szlakach, gdzie zwykle zalega lód. Oczywiście na nie jest to dobra opcja do zdobywania szczytów... ;-)
Już na Myślenickich Turniach z mgieł i chmur zaczynają wyłaniać się piękne widoki.
Urzekł nas Giewont - Śpiący Rycerz w puchowej pościeli... ;-)
Chmury przelewające się nad Goryczkowymi przełęczami i szczytami wyglądają zjawiskowo. Przyspieszamy kroku, bo chcemy podziwiać to zjawisko jeszcze z Kasprowego...
Po stronie słowackiej nadal morze chmur - tam chyba musi odbywać się cała produkcja... ;-)
Po naszej stronie już prawie "czysto", więc wzrok sam ucieka na tereny sąsiadów.
Na Kasprowym chwila przerwy na odpoczynek, posiłek
i oczywiście na zdjęcia.
Ruszamy w kierunku Świnicy. W drodze na Beskid (2012 m) mijamy spore grupy turystów, którzy po wyjściu z kolejki nie mogą uwierzyć, ze TU taka zima!
Na Świnickiej Przełęczy (2051m) zmieniamy raczki na raki oraz kijki na czekany i rozpoczynamy podejście.
Na trasie sporo turystów, są to głównie kursanci z instruktorami.
Po drodze otrzymujemy wskazówki od schodzących sympatycznych turystów, które podejście jest najlepsze.
Wejście strome, wymaga ostrożności
i uwagi, ale dziś nie było bardzo trudno, mimo że śnieg uciekał czasami spod stóp...
Na szczycie dość tłoczno - grupa kursantów, my oraz Adam z Ulą (obiecujemy przesłać zdjęcia ;-))
Widok ze Świnicy na oświetloną słowacką stronę.
Po chwili kursanci rozpoczynają zejście, a my jeszcze chwilę rozkoszujemy się widokami ze szczytu.
Świnicka Przełęcz (2051 m ) |
Początkowo był plan zejścia do Murowańca czarnym szlakiem od Świnickiej Przełęczy, jednak nawis śnieżny skutecznie nas zniechęcił...
Na zdjęciu obok - kursanci próbujący zejść z pomocą liny.
Idziemy w kierunku Przełęczy Liliowe. Słońce jest już dość nisko.
Robimy przerwę na kanapkę i ciepłą herbatę.
W towarzystwie jeszcze dwóch sympatycznych turystów z okolic Bielska czekamy na zachód słońca ;-)
Zachód oczywiście cudowny - nic dodać, nic ująć...
Klimat po zachodzie też wspaniały... Tylko zaczyna się błyskawicznie ochładzać i oczywiście ściemniać, więc nie zwlekając zbyt długo schodzimy zielonym szlakiem do Doliny Gąsienicowej.
Przełęcz Liliowe tuż po zachodzie słońca |
Przełęcz Liliowe |
W drodze do Murowańca |
A pod schroniskiem wita nas upiorny bałwanek. Trochę przypomina nam surykatkę - może to ze zmęczenia... ;-)
To był cudowny dzień!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz