Wybraliśmy ten szlak, bo nie mieliśmy zbyt dużo czasu, a i zmrok był już tuż tuż (niedobry zmrok!!!). Mało wymagający szlak okazał się być bardzo urokliwym miejscem zimą.
Późna pora dnia umożliwiła przejście go do chatki w zaledwie 25 minut bez konieczności przeciskania się między tłumem turystów. Mieliśmy w planach wypróbować szarlotkę z chatki zwanej "Kawiarenką".
Chatka, bo nie jest to oczywiście schronisko, choć często nazwa ta jest używana przez turystów wędrujących do "schroniska w Dolinie Strążyskiej".
Ot taka komercyjna budka z komercyjnymi daniami i cenami, które rządzą się prawami monopolu. Konkurencja tam dla nich żadna, a turystów upchanych od ściany do ściany.
W "Kawiarence" zamawiamy dwie wersje szarlotki - "czystą" i wersję z dodatkami o dumnej nazwie Deser spod Giewontu. Pierwsze co rzuca się w oczy to wielkość ciasteczka, a dopiero potem poznajemy jej smak.... ale o tym już wkrótce w poście RSG (My sami już się nie możemy go doczekać, ale jeszcze kilka szarlotek zostało nam do skonsumowania).
Dlaczego więc tajemnica i to w dodatku odkryta..... Otóż wracając szlakiem spod Siklawicy, chowając się przed wiatrem za chatką, przypadkowo odkrywamy tajemnicę pochodzenia tej naturalnej, cudownie górskiej szarlotki, a właściwie jabłek użytych do jej produkcji.
No sama natura.... Skrobia modyfikowana to nasz ulubiony składnik szarlotki no i oczywiście sorbinian potasu...
Mmm pychotka ;-)
Wodospad Siklawica |
Cóż, trasa może nie powala, ale każde spotkanie z Tatrami - nawet tymi najniższymi - sprawia przyjemność i dobrze nastraja.
Deser spod Giewontu...nieważne składniki, ważne że wyprodukowano w Polsce a nie w Chinach ;-)
OdpowiedzUsuńPrzecież w jabłkach trochę chemii nie zaszkodzi! ;-)
Za to bita śmietana pochodzi z czystego mleka od krów czystej rasy górskiej tzw. czerwonej ;-)
Macie dowód, że jest inaczej??? :):):)
Dziękujemy za komentarz. Jeżeli chodzi o mleko to niestety deser został przystrojony na naszych oczach "zdrową" bitą śmietaną w sprayu. Nikt nawet nie próbował udawać, że to naturalna bita śmietana..... Jest jednak szansa, że konfitura była naturalna "babcina"... Oby.... :-)
OdpowiedzUsuń